Próba odtworzenia szamańskiej procedury preparacji muchomora jest umieszczona tu bardziej w ramach ciekawostki. Informacje zebrane poniżej są niekompletne i mogą być błędne.
1. Zbiór
Najmocniejsza Amanita muscaria występuje w klimacie cztero-sezonowym, którego doskonałym reprezentantem jest Polska, kraj zwany niekiedy również ‘Cebulandem’ z racji popularności tamasowego podziemnego warzywa, powodującego ogólną zamułę umysłową i równie smutnej pogody, która wymusza tachanie ze sobą wielu warstw ubioru – tak zwane ubieranie się ‘na cebulkę’. Sezon amanitowy trwa tu od lata do późnej jesieni, jednak najobfitszy wysyp odbywa się zazwyczaj we wrześniu, kiedy można doświadczyć wielu deszczowych dni i równie wielu jeszcze ciepłych nocy. Te dwa czynniki wspierają we wzroście czerwone guziki.
Owocniki mają 3 części – bulwiastą nóżkę, fartuszek i kapelusz w kształcie kulki, kopułki, parasola, Okrągłego Stołu, kielicha Graala lub Feniksa. Rycerze Króla Artura zbierali okazy nienadgryzione przez robaki, ślimaki i inne zwierzęta, tak zwana 'czysta pięta’. Jeden czy dwa robale nie robią różnicy wcale, natomiast kapelusze całkiem przejedzone, lepiej niech będą w lesie zostawione. Umiar i delikatność zalecane. Ta istota jest ważną częścią ekosystemu. Dla milionów istnień stanowi pożywienie i milionom daje schronienie. Może cię to nie rusza, ale cały las się dzięki niej porusza.
Nóżkę owocnika odcina się, podważa nożem, wykręca, lub wyrywa. Leśnicy mówią, że sposób nie ma znaczenia i niczego nie zmienia. Pierścień czerwonego muchomora to istna zmora grzybowego amatora. Palce szybko obkleja, dlatego rękawice ogrodowe ubieram, gdy do lasu się wybieram. Ewentualne czyszczenie z ziemi, liści, części roślin i owadów odbywa się jak najszybciej, najlepiej pędzelkiem. Niektórzy polecają przed suszeniem usunąć też blaszki z pod spodu kapelusza i oddać zarodniki do natury. Tak przygotowane grzyby nie muszą leżakować aż przez 3 miesiące. Najwięcej substancji czynnej znajduje się w żółtawej warstwie tuż pod czerwoną skórką. Nóżki nie posiadają zbyt dużo enteogenu (tylko ok. 30% tego co kapelusze), jednak po ususzeniu można mikrodawkować na podniebieniu. Pomagają w uziemieniu. Eko chipsy surowe, bardzo słodkie i zdrowe.
2. Suszenie
Wg. receptury D. E. Teetera, „Bazyliszka” suszy się w suszarce do grzybów w zacienionym miejscu, w temperaturze pokojowej do 40-50 stopni C „na wiór” przez 1-2 dni. Po prawidłowym suszeniu mają łamać się i kruszyć. Warto wspomnieć, że większość innych źródeł poleca podgrzewać do 70 stopni C. Teeter jednak odradza jakiekolwiek gotowanie i podgrzewanie w piekarnikach, gdyż „powoduje to utratę potencjału zawartego w grzybie”. Po dobrym ususzeniu kapelusze nabierają często złotawego lub miedzianego połysku. Przegrzane stają się brązowo-czarne i niesmaczne. Tak można popsuć grzyby zacne.
Jest w tym punkcie pewien dylemat, bo 'naukowi’ autorzy polecają np. suszenie w 80 C przez 5 godzin, które to ma powodować większą redukcję stężenia kwasu ibotenowego w stosunku do muscymolu (potwierdzone w kilku badaniach). Spotkałem się też z opiniami, że najlepiej suszyć po prostu przewiewem powietrza, bez temperatury… Metod jak widać jest wiele.
Próbowałem zarówno tych suszonych w 70 C, jak i 38-45 C. Jedne i drugie były wspaniałe. Delikatnie skłaniam się bardziej ku tym przygotowanym w niższej temperaturze. Być może mają na to wpływ moje ‘witariańskie preferencje’. Surowe ‘naświetlają’ jakby więcej.
Świeże „muchoraje” nie nadają się do spożycia w dużej ilości za sprawą toksyn takich jak kwas ibotenowy oraz czasami występująca hydrazyna. Muskaryna również jest toksyną w większych dawkach, jednak w grzybie są jedynie śladowe ilości tej substancji. Jej wchłanianie przez ścianę jelita jest wolne i prawie nie przedostaje się ona przez barierę krew-mózg (możliwe jest to przy jednoczesnym podaniu lecytyny). Inne alkaloidy „żabiego stołka” to kwas stizolobinowy, kwas stizolobikowy, kwas metylotetrahydrokarbolinowy, cholina (nie ma działania psychoaktywnego), acetylocholina (w małym stężeniu), muskarydyna. Uważa się, że te alkaloidy nie mają znaczącego działania. Warto jednak pamiętać, że zawartość owych substancji może ulegać sporym wahaniom. Są one zależne między innymi od rejonu, drzew, pogody i pory. Letnie osobniki są zazwyczaj mniej toksyczne od jesiennych.
Trzeba w tym miejscu podkreślić, że słowo „toksyna” to bardzo szerokie pojęcie. Prawdziwi bezwzględni „zabójcy w kapeluszach” to zielonkawe Muchomory sromotnikowe (Amanita palloides) zawierające naprawdę ciężkie amatotoksyny nieodwracalnie niszczące wątrobę. Jeden zielonawy łagodny w smaku grzybek (najczęściej fatalnie mylony z gąską, gołąbkiem, pieczarką lub czubajką) może pożegnać kilka osób. To często ostatnia ziemska kolacja na mazurskich wakacjach.
Świeże grzyby Amanita muscaria dobrym pomysłem nie są. Mogą powodować nudności, wymioty i jelitowe kłopoty. Z tego co czytałem nie odnotowano jednak żadnych przypadków uszkodzeń organów wewnętrznych po spożyciu muscarii. Nie spotkałem się również w literaturze toksykologicznej z przypadkiem śmiertelnego zatrucia tym grzybem. Dla porównania roczna liczba zgonów spowodowanych piciem alkoholu = 3 300 000. O lekach na receptę nie wspomnę.

Podczas suszenia „muchara” w cieniu kwas ibotenowy zmieniać się ma w psychoaktywny muscymol (inaczej panterynę). Suszenie na słońcu powoduje, że kwas ibotenowy transformuje w muskazon, który nie jest aż tak zły jak kwas ibotenowy, jednak do magii muscymolu mu daleko. Prawdopodobnie najlepiej więc suszyć w cieniu (aczkolwiek niektóre wyniki eksperymentów biochemicznych są sprzeczne w tej kwestii…). Japońscy badacze suszyli amanity przez 3 dni na słońcu i poziom muscymolu zwiększył się o 969%. Suszenie w suszarce zwiększyło poziom muscymolu o 314%. Suszenie przez 11 dni na słońcu zwiększyło poziom muscymolu o 266%. Stężenie kwasu ibotenowego spadało o 91% podczas suszenia na słońcu przez 11 dni i o 85% podczas suszenia w suszarce, oraz o 51 % przez 3 dni suszenia na słońcu. Każdy grzyb jest inny i sporo zmiennych wpływa na ilość i proporcje substancji czynnych.
Jak widać ten „trickster” wymyka się próbom jednoznacznego poznania i być może trzeba się pogodzić z tym, iż zawsze pozostanie jakaś tajemnica tutaj… Naukowe badania nad muscymolem wykazują jednak bezsprzecznie, że substancja ta odwraca procesy starzenia się mózgu, może leczyć epilepsję i chorobę parkinsona.
Być może dlatego alchemicy nazywali muchomora jednocześnie „jadowitym bazyliszkiem” jak i „panaceum – kamieniem filozoficznym”. Zawierać ma też podobno dużo więcej witaminy D niż inne grzyby, i, jeśli to prawda, to byłby świetnym suplementem do dozowania podczas zimowania. Aczkolwiek w Wedach nie ma w ogóle koncepcji witamin, więc może nie ma co się nimi mamić…
’Muchar’ pomagać ma przy autyzmie, bezsenności, depresji, nerwicach, tikach, skurczach, paraliżu, demencji, migrenach, PTSD, jaskrze, POChP i innych chorobach płuc, astmie oraz boreliozie. Przywraca radość w życiu i powoduje wiele zachwytów. Pierwszą rzeczą, jakiej można często doświadczyć, jest anihilacja nerwowego niepokoju i wypełnienie cielesnej powłoki mocą, przy jednoczesnym zachowaniu stanu zrelaksowania. 'Bycie bardziej’ to adekwatny termin odnośnie tego stanu. Bycie bardziej tu i teraz, bycie bardziej w ciele, w którym dzieje się tak wiele. Kontakt z własnym (często marginalizowanym na co dzień) ciałem, nie z plejadianami, arkturianami, czy innymi kinowymi wynalazkami. Zamiast tego zadziewa się ‘defragmentacja umysłu’ i napływ nowatorskich pomysłów. Śmierć i zmartwychwstanie z wieka… ‘do nowego człowieka’. Łatwiej będzie wam to zrozumieć, gdy na drugi dzień po ‘podróży’ wstaniecie, mając niezwykłą klarowność i świeżość myślenia, niczym dzieci patrzące na świat i zachwycające się zwyczajnością, doświetleni miłością.
3. Kurowanie i przechowywanie
Po ususzeniu krasnalskie czapki wyjmuje się z suszarki na 2-3 minuty i odparowuje a potem słoikuje.
W następnej kolejności „kuruje” się tych gości umieszczając w ciemności, w słoiku na 2-3 miesiące.Dlaczego? Hydrazyna (w bardzo małym stężeniu) może (aczkolwiek nie musi) występować w czerwonych grzybkach. Po trzech miesiącach leżakowania substancja ta rozkłada się całkowicie. W recepturze Teetera właściwe suszenie i kurowanie jest również esencjonalne dla uzyskania dobrego smaku i potencji. Moc grzyba potrafi się wtedy zwiększyć. Dobrze wysuszone potrafią zachować magię przez wiele miesięcy i lat.
Bardzo ważna jest szczelność naczynia. Pamiętam jak zafascynowany recyklingiem zabrałem z piwnicy stare słoiki i po kilku tygodniach odkryłem, że grzyby jakimś cudem wciągnęły wilgoć i stały się giętkie. Totalnie nie sprawdzają się kiedyś modne zakrętki z tak zwanym ‘klikiem’ – wybrzuszonym guzikiem, który ma zastosowanie tylko gdy chodzi o pasteryzowanie.
Sporne info o leżakowaniu wydaje się w pewnym sensie korespondować ze starymi pocztówkami, które sugerują, że odlot na świętym grzybie odbywał się w Nowy Rok. Wygląda na to, że „parasolki” zebrane w sierpniu i wrześniu były konsumowane dopiero po około trzech miesiącach.
4. Dawkowanie
Przyjmuje się, że mała dawka to 1 – 5 g. Średnia dawka 5 – 10 gram. Powyżej 10 gram zacząć mogą się poważniejsze wglądy, ale nie jest to regułą. Dawka silna to 15 – 30 gram. Efekty zaczynają się po 30 – 120 minutach od spożycia i mogą trwać 5 – 12 godzin. Czapka zmielona na proszek będzie działała szybciej, intensywniej i krócej niż połknięta w całości. Małe dawki pobudzają fizycznie, zwiększają odporność na ból i warunki pogodowe, poprawiają wydolność, wytrzymałość, kondycję oraz budzą odwagę. Były używane jako wspomagacze podczas ciężkich prac lub długich wędrówek przez plemiona syberyjskie. Większe dawki mają działanie bardziej mistyczne.
Amanita współgra najlepiej z surowymi sokami, bardzo dobrze z miodem i surowym (niepasteryzowanym) mlekiem, znakomicie z cbd, cbg, thc, grzybami psylocybowymi, mdma, lub kakao (które również delikatnie otwiera serce).
Odnośnie kakao, starożytne plemiona nie jadły surowego. Tłuszcze roślinne jakie zawiera, mają bardzo skomplikowane wiązania chemiczne i wymagają od ciała potężnej akcji przerobowej. Być może dużo się zmieniło i wątroby współczesnych ludzi, którzy pracują świadomie z emocjami, są wydajniejsze i surowe kakao im mocno nie zaszkodzi. Nie wiem. Może wątroba potrafi się przystosować? Niewątpliwie ta obecna moda na parówki sojowe i surową czekoladę, to coś zupełnie nowego w historii gatunku ludzkiego. Japończycy zawsze fermentowali soję a rdzenne mezoamerykańskie społeczności jadły tylko owoc Theobroma cacao.
Nasiona były używane, jednak Majowie nie spożywali ich codziennie. Przygotowywali bardzo małe ilości, sporadycznie, wyłącznie podczas ceremonii z grzybami lub świętymi roślinami. W starożytnych tubylczych kulturach nie jedzono też korzenia maki, ani innych nasion, orzechów, zbóż i strączków na surowo. Zawsze wpierw było namaczanie, kiełkowanie, fermentowanie, podprażanie, gotowanie aby zdezaktywować różne toksyczne roślinne substancje anty-odżywcze.
Więcej przeczytać możesz w znakomitej pracy dentysty i podróżnika Westona A. Price’a zatytułowanej Nutrition and Physical Degeneration (1939). Pozycja powstała jeszcze zanim zapanowała wszędzie nieludzka hodowla przemysłowa zwierząt, parówkowo-sojowa bio-eko vege propaganda, farmaceutyczna dyktatura i korpo-stomatologiczna bzdura. Weston był uczciwym dentystą i opisał szczerze wszystko.
Dlaczego Masajowie zawdzięczali zdrowie krowie a polinezyjscy wyspiarze bez bólu przemierzali swoje plaże. Niestety ta lektura do dziś dnia nie jest dostępna w języku polskim. Inna dobra książka na temat to Naturalne metody na zdrowe zęby autorstwa Ramiel’a Nagel’a. Kontynuuje badania poprzednika i w niewygodny temat wnika.
Przy okazji – zamiast jedzenia amanit i innych grzybów, dużo lepsze efekty są po ekstrakcie na surowym soku owocowym.
5. Mikrodawkowanie i homeopatia
Bezpiecznym pomysłem na zapoznanie jest mikrodawkowanie suszu (np. 0,3 – 1 g) jako dodatek do surowego mleka lub soku, herbatka, przyprawa do zupy, składnik kulki mocy itp). Wielu twierdzi, że jeśli chodzi o amanity to właśnie mikrodawkowanie ma najlepsze działanie. Można włożyć mały kawałek kapelusza pod język i popijać sobie sok. Muscymol będzie się powoli uwalniał. Mikrodawki stosowane w rozsądnych odstępach czasowych subtelnie relaksują, wyostrzają zmysły, energetyzują, przywracają kontakt z ciałem, uwalniają stłumione i zamrożone w nim emocje. Często gdy zostaną one wyzwolone za pomocą płaczu, śmiechu, zwrócona zostaje człowiekowi jego pierwotna gracja i lekkość ruchów. Amanita muscaria stosowana z umiarem potrafi ulżyć w cierpieniu i pomóc zregenerować człowieka na wielu poziomach.
Spotkałem się też wielokrotnie z opiniami użytkowników, że 'heroiczne’ dawki medycyn różnego rodzaju przynosiły często wiele informacji, ale z integracją i praktycznym wdrożeniem ich w życie bywało już bardzo różnie.
Mocne transformacyjne przeżycia bywają niebezpieczne, szczególnie dla osób, które mają tendencję do identyfikacji z archetypowymi procesami. Możliwa jest nawet tzw. 'inflacja ego’ mająca w potencjale zarówno głębokie wglądy (pod warunkiem nadwyżki energii, pokory i życia w prawdzie) jak i opętanie (w przypadku dumy, pychy i kłamstwa). Czasami ta granica jest bardzo cienka i płynna. Jak mawiają: 'Zaiste i szlachetny koń się niekiedy potknie’. W takich przypadkach, człowiek często intuicyjnie czuje lęk przed psychodelikami, bo nie do końca wie 'co zasiał’, 'na czym stoi’ konstrukt ego i co jest ukryte w podświadomości. Tu małe dawki mogą być bezpieczniejszą i adekwatniejszą strategią. Zwłaszcza jeśli celem jest zdrowie, zmiana wzorców i nawyków dnia codziennego. Stosując tą metodę można skuteczniej przenikliwie obserwować, wyłapywać, świadomie zmieniać i utrwalać to co jest preferowane. Paradoksalnie to te drobne z pozoru gesty, odruchy, postawy, przyzwyczajenia, nawyki i skłonności są istotnym elementem jakości życiowej podróży. Jedna z lekcji jaką odebrałem od kapeluszników jest taka, że osobie, która przejawia łagodne oblicze oraz uważność „w małych i wielkich sprawach” sprzyja cały Wszechświat.
Do jeszcze subtelniejszego i dłuższego mikrodawkowania (np. w dolegliwościach utrwalonych lub przewlekłych) nadaje się też homeopatyczny Agaricus muscarius. Więcej na ten temat tutaj > Agaricus muscarius, czyli jak muchomor w homeopatii uzdrawia z apatii
Są też ludzie, którzy mikrodawkują surowe muchomory i twierdzą, że w bardzo małych ilościach również kwas ibotenowy ma pozytywne pobudzające działanie (podobne jak kawa, adderall czy redbull).
6. Ambrozja
Zarówno celuloza jak i chityna są trudne do strawienia i mogą powodować dyskomfort, zwłaszcza u ludzi o delikatniejszej konstytucji. Jednak muchomora nie trzeba wcale jeść. Dzięki prawidłowo suszonym grzybom można łatwo „zmienić wodę w wino” umieszczając na 3 godziny suszone kapelusze i nóżki w kielichu z deszczówką lub wodą destylowaną (w ilości przykrywającej susz) w temperaturze pokojowej. Odlewa się powstałą bursztynową ciecz do szklanki przez sitko i powtarza proces zalewając ponownie tego samego grzyba na około dwie godziny nową wodą. Drugą porcję zlewa się do naczynia zawierającego pierwszą i tak oto powstaje ambrozja. Do takiego ekstraktu potrzeba niewiele więcej suszu, jednak efekty są klarowniejsze. Najlepiej pić go rano na pusty żołądek, dolać go do bananowego szejka lub do surowego mleka.
Czy ta receptura jest kluczem do wyjaśnienia Jezusowego cudu? Dzięki niej można zamienić wodę w 'wino’, które w przeciwieństwie do 'jabola’ uzdrawia i 'niesie dobrą nowinę’. Dobra nowina jest lepsza bez alkoholowego wina.
7. Wino Galilejskie
Bardziej wizualną i smaczniejszą wariację ambrozji uzyskuje się stosując surowy sok z winogron (ra-dość dają tez soki z czerwonej papryki, arbuza, pomarańczy, mandarynek, selera naciowego) zamiast wody destylowanej. Tak, w książce Donalda Teetera jest o soku winogronowym pasteryzowanym. Aktualne doświadczenia pokazują jednak, że soki świeżo-wyciskane zdecydowanie lepiej współgrają z biało-czerwoną medycyną. Przepis na „Święte Wino” to moczenie np. 14 – 28 gram suszu amanity w 0,5 L soku przez 3 – 6 – 9 lub nawet do 12 godzin.
Po odcedzeniu można wycisnąć kawałki grzyba jak gąbkę. Lekko kwaśny sok daje najlepsze efekty, a kilka kropel octu zwiększa moc ekstraktu. To „psychodeliczne wino” nie powoduje alkoholowego kaca. Ma też unikalną właściwość wśród enteogenów – po szybkim rozcieńczaniu wodą destylowaną (2 – 6 kubków wody na 1 kubek ekstraktu) staje się jeszcze mocniejsze i bardziej magiczne. Efekty specjalne mogą przypominać wtedy psylocybinę. Doświadczenie rozwodnionego ekstraktu jest też przyjemniejsze dla ciała. Prawidłowe rozcieńczenie zaspokaja pragnienie. Podobnie jak w przypadku ambrozji – ma najlepsze działanie rano na pusty żołądek.
W obu powyższych recepturach czystość użytej wody ma duże znaczenie. Sprawdza się tu świetnie rosa, śnieg, woda deszczowa, destylowana, demineralizowana lub z filtra osmotycznego. Twarda mineralna z gór lub chlorowana kranówka to mniej efektywne warianty.
Nie wiadomo dokładnie dlaczego rozcieńczenie „elixiru” powoduje czasami tak szybki wzrost mocy. To ewenement wśród wszystkich darów natury. Roztwór uzyskany z każdej innej substancji zmieszanej z wodą staje się słabszy niż ekstrakt wyjściowy. Muscymol jest bardzo polarną cząsteczką, podobnie jak woda. Być może na poziomie molekularnym zachodzi jakaś istotna transformacja w łańcuchach chemicznych…
Zalety”Świętego Wina” to brak nudności i uczucia ciężkości w jelitach, szybsze efekty i co za tym idzie – łatwiejsze dawkowanie.
8. Śmietana sułtana
Bardzo się zdziwiłem, ale to paradoksalnie najlepszy przepis jaki do tej pory odkryłem. Cuda i czary. Oto tajemnica wiary: zjedzenie suszonych kapeluszy i nóżek z dojrzałym mango i prawdziwą niepasteryzowaną śmietaną. Surowa śmietana w jakiś cudowny sposób niweluje negatywy żołądkowe i niestrawności celulozowe. Być może tłuszcz wydłuża trawienie i to daje jelitom ukojenie. W każdym bądź razie, podobnie jak w przypadku ekstraktu, zniwelowane zostają ewentualne gazy, ciężkość i bolączki, które mogą ale nie muszą występować po zjedzeniu samych suchych kapeluszy. Mango też jest magicznym owocem, zawiera różne terpeny i jakieś mirceny. Warte jest swojej ceny. O wiele łatwiej też sprawa ma się z dawkowaniem. Na początek można zjeść 6-8 gram i poczekać godzinę. Jak jest dobrze, to jest dobrze. A jak nie, to dopijam moczem i rymy toczę. W ten sposób bezpiecznie podwajam dawkę. Reklamacji prawdopodobnie nie będzie. Raczej odwrotnie, doświadczyć można szczodrości w nieskończoności.
9. Mleko, miód i cud
Prosty patent. Suszone kapelusze, łyżka surowego miodu i pół litra świeżego mleka od krów jedzących trawę. Wlewam mleko do kubka, dodaję łyżkę prawdziwego miodu (nie sztucznego czy mieszanki miodów z unii europejskiej), mieszam, wstawiam do zlewu / garnka i napuszczam dużo gorącej wody. Miodowe mleko staje się ciepłe, ale nie zagotowuje się jak na ogniu. Biorę kapelusz do ust i powoli przesączam przez niego lekko ciepłe ale nadal surowe mleko. Nie połykam kapelusza, tylko trzymam cały czas w ustach. Substancje z grzyba przechodzą razem z mlekiem i miodem do żołądka. Surowy miód to enzymy, w tekstach tybetańskich jest nazywany 'koniem’, który przyspiesza transport uzdrawiających substancji do organów. Trochę inaczej niż ekstrakt na soku, surowe mleko wnosi regenerującą energię witalną – odżas, oraz uziemienie i spokój kapha. Również tu, po godzinie można recyrkulować orinę.
10. Efekty
Często opisywane efekty muchomorowe to oczyszczenie organizmu, zwiększenie wytrzymałości, uczucie pobudzenia, iluzoryczności czasu, nietypowe postrzeganie materii, wymiarów, radość, euforia, stany medytacyjne, wyjątkowe odczuwanie muzyki, spokoju, błogości, poczucie sensu życia, przepływu energii w ciele, świadome wyraziste sny, wizje, prekognicja, telepatia, OOBE i inne, które trudno ubrać w słowa. Unikalnym efektem muscarii jest też absolutnie nadzwyczajna wrażliwość na synchroniczności i koincydencje. Można zaobserwować takowych znacznie więcej.
Podobnie jak w przypadku grzybów psylocybowych można doświadczyć też samoistnego nastawienia trzydziestu trzech kręgów i bezbolesnego wyprostowania kręgosłupa. Muscymol i psylocybina to najlepsi kręgarze z jakimi miałem doczynienia.
Alchemiczny Homunkulus jest „tricksterem” nieprzewidywalnym i działającym bardzo różnie na różne osoby. Czasami dwa 'owoce’ nie robią nic, a trzeci z tej samej torebki aż za wiele. Należy zachować ostrożność i rozwagę.
Wielokrotnie doświadczyłem niewytłumaczalnych zjawisk i symbolicznego 'zwiastowania’ w snach. Pewnego razu przyśnił mi się czerwony stół z diamentami, innym razem dwie lśniące bombki choinkowe, złoty Jezus w kryształowe kropki. Nie były to typowe sny, a błyskawiczne poranne 'widzenia’ pełne jaskrawych kolorów, charakteryzujące się niezwyczajną ostrością obrazu i radosnym ładunkiem emocjonalnym. W każdym z tych przypadków następnego dnia znalazłem 'prezenty’.
11. BHP
UWAGA: po spożyciu grzyba lub ambrozji z niego przygotowanej nie należy pić gazowanych płynów (np. piwa, słodzonych kolorowych puszkowanych wynalazków). Muscymol w obecności gazowanej wody wraca do postaci kwasu ibotenowego, który jest toksyczny.
Przed konkretną ceremonią warto przygotować przestrzeń, uhonorować w niej 4 żywioły i wzorem joginów czy wiedźminów przygotować się. Dla każdego będzie to pewnie znaczyło coś innego. Radykalna szczerość, NVC, Terapia Lowena, zdrowsza dieta itp. Z moich doświadczeń wiem, że najlepiej jest mieć klarowne relacje, dodatnią karmę, być wyspanym, w pełni sił i swojego energetycznego potencjału. Sprezentować sobie dzień przed startem i po na lądowanie.
Warto (nawet przez kilka miesięcy) wstrzymać się od nadmiaru nie uzasadnionej agresji i… od aktywności seksualnej. Chodzi o to, by zachować nasienie (oraz tym samym płyn mózgowo rdzeniowy w kręgosłupie i we włosach). Drabina Jakubowa do Nieba to kręgosłup a anioły to płyn zdrowy, który płynie z jąder do głowy. Golgota znaczy dosłownie ‘Miejsce czaszki’ a ‘droga krzyżowa’ to niezrozumiana szyszynkowa alegoria Chrystusowa. Kilkumiesięczna retencja nasienia człowieka uzdrawia i przemienia. Dlatego taoiści zaciskali mięśnie głębokie miednicy a esseńczycy nie plotkowali o kobietach po próżnicy. Po to jogini stawali na rękach i na głowie, choć niewielu wam dziś o tym powie.
Niektórzy polecają olej z ostropestu osłonowo na wątrobę. Grejpfruty też ją oczyszczają. Wątroba w psychosomatyce i w starozytnej medycynie chińskiej ma związek ze złością, gniewem i frustracją. Można popracować nad tymi emocjami, zaakceptować, uświadomić sobie je i potrzeby na jakie one kierują. To pomoże prędzej niż suplementy w kapsułkach zamknięte.
Dobrze zadbać o higienę pola, odpuścić przestarzałe schematy i tematy (filmy, książki, interakcje) by kapelusze miały działanie uzdrawiające, a nie zatruwające. Emocje, myśli i słowa są istotne, bo wiążą się z kreacją rzeczywistości, a ta medycyna ten proces może wzmacniać.
Można też odstawić rafinowany cukier, mięso z przemysłowej produkcji, pasteryzowany nabiał i zastosować przez kilka dni witariańską żywność, surowe soki, surowy nabiał, dojrzałe owoce, kwiaty (bez nadmiaru soli oraz ostrych przypraw). Lekka dieta sprawia, że można bez niesmaku pić własną orinę (mocz), by w ten sposób recyrkulować muscymol zwiększając jego psychoaktywne efekty. Substancja ta nie jest metabolizowana przez organizm człowieka i wydala on ją w postaci niezmienionej. Tak powstaje aurum potabile – „pitne złoto” alchemików. Na żywieniu opartym o słodkie owoce orina smakuje jak woda kokosowa.
Ludzki mocz jest ciekłym kryształem i zawiera w sobie hologram świetlny, w którym zapisane są informacje o całym ciele. Temat przypomniał i skompresował Giennadij Małachow w swoich książkach. W moczu jest również ormus, enzymy, aminokwasy, hormony, kreatyna, melatonina, witaminy i komórki macierzyste, które potrafią zregenerować każdy narząd.
Syberyjscy szamani karmili surowymi muchomorami renifery i wypijali ich mocz. Czasami przechowywali go ponoć nawet przez tydzień, ponieważ ciągle był aktywny i nadawał się do spożycia.
Przyjmuje się, że San Pedro to energia męska, Ayahuasca – żeńska, Teononacatl – dziecięca. Amanita muscaria jako Rebis Hermafrodyta z lustrem reprezentuje potężną energię Absolutu, która czasem wyrywa z butów, łączy niebo i ziemię, noc i dzień, męską i żeńską zasadę. To lustro odbija każdą zaletę i wadę. Wszystko naświetla i wyciąga na wierzch.
Natknąłem się na wiele nietypowych relacji: ktoś przyłożył surowy jeszcze kapelusz do skóry w miejscu serca i to już wywołało pewne efekty. Ktoś inny po zjedzeniu suszonych grzybów nie poczuł niczego, natomiast na następny dzień zauważył poprawę krążenia. Znajomy widział twarz Chrystusa, dziwne istoty, inna osoba słyszała głos Boga. Ktoś uzależniony od alkoholu odstawił swój nałóg. Ktoś zablokowany fizycznie zaczął pierwszy raz w życiu tańczyć, śpiewać i muzykować. Sporo osób opowiadało o cudownych uzdrawiających ciało fizyczne doświadczeniach.
Autor: Waldemar Borowski