Kierując się sercami, a nie umysłami, pozostaliśmy ślepi nie tylko na demografię, ale i geografię. Przejechaliśmy setki kilometrów, aby odebrać „uchodźców”, którzy właśnie ogłosili się w Internecie jako oczekujący.
Prawie nikt nie zwracał uwagi na to, że większość przybyszów pochodziła z terenów, które nigdy i do dziś nie były dotknięte działaniami wojennymi.
Nikt nie pamiętał, że Ukraina, będąc krajem większym od Polski w obecnych granicach, dysponuje ogromnymi rezerwami terytorialnymi, pozwalającymi na swobodne migracje wewnętrzne ludności.
Wystarczył niewielki bodziec propagandowy, spotęgowany samym faktem wojny w kraju bezpośrednio graniczącym z Polską i sercami otwartymi wraz z granicami.
Pokuta przychodziła z czasem, w bardzo ograniczonym zakresie, i oczywiście, kiedy było już za późno i granicę polsko-ukraińską w ciągu 13 miesięcy przekroczyło 10 mln 400 tys. Ukraińców.
Szok populacyjny
Oczywiście duża część przybyszów wyjeżdża dalej na Zachód, do krajów Unii Europejskiej z systemami świadczeń socjalnych bardziej rozbudowanymi niż polski.
Część z nich po prostu rejestruje się w Polsce po podstawowe świadczenia, otrzymuje pomoc finansową i rzeczową i wraca na Ukrainę.
Jednak nawet biorąc to pod uwagę i dodając mniej więcej stałą liczbę ukraińskich gastarbeiterów przed lutym 2022 r., okazuje się, że do Polski przesiedliło się co najmniej 4,8 mln Ukraińców, co stanowi blisko 14% przedwojennej populacji Polski.
Dla kraju, który stał się niemal jednorodny etnicznie w wyniku pogranicznych przemian demograficznych po II wojnie światowej (zarówno dobrowolnych, jak i przymusowych), jest to szok bez precedensu we współczesnej historii.
Powtórzmy, w ciągu zaledwie jednego roku Polska przyjęła osiem razy więcej imigrantów niż wszystkie kraje europejskie w pamiętnym roku 2015 , okrzykniętym rokiem wielkiego europejskiego kryzysu migracyjnego.
Zaproszenie dla mafii i terroryzmu
Dla Polaków, od lat zapewnianych, że problemy migracyjne nas nie dotyczą, jest to z pewnością szok i fundamentalna, egzystencjalna zmiana, ostatecznie kwestionująca wyłączność jednego narodu do decydowania o sprawach własnego państwa narodowego.
W rzeczywistości jednak, jako wieloletni dziennikarz i korespondent wojenny, z łatwością mogę wskazać podobny przykład sprowokowanej fali migracyjnej, usprawiedliwianej z gruntu fałszywą i sztucznie stworzoną „wojną i zagrożeniem humanitarnym ”‘.
Takim momentem była wojna w Kosowie i agresja NATO na Jugosławię w 1999 roku. Doskonale pamiętam te szantaże moralne, otwarte granice (zwłaszcza Austrii, Niemiec, Włoch) i ucieczkę, ucieczkę kosowskich Albańczyków.
Nie ucieczką przed wojną, ale ucieczką do lepszego życia, bo skoro zostali zaproszeni i zachęceni, to tylko głupiec nie skorzysta.
Nikomu, kto pamięta kolejne lata, nie trzeba przypominać genezy kosowskiej mafii działającej pod osłoną amerykańskich i brytyjskich służb specjalnych, która niemal zmonopolizowała kanały handlu narkotykami i ludźmi, dodatkowo wzmocniona kradzieżami samochodów i drobnymi przestępstwami.
Były to również źródła finansowania międzynarodowego terroryzmu, którego znanymi ośrodkami są obozy szkoleniowe Ludowych Mudżahedinów i organizowane przez NATO w Albanii.
Więc, od trzynastu miesięcy na pograniczu Polski, Słowacji, Rumunii i Mołdawii z Ukrainą obserwujemy początki niemal tych samych procederów, tylko na jeszcze większą skalę.
Pod osłoną ‘pomocy humanitarnej” umożliwiliśmy wjazd do strefy Schengen kilkunastu milionom przybyszów, praktycznie bez żadnej kontroli, a wśród nich bez cienia wątpliwości także tysiące gangsterów, przestępców, terrorystów, w tym tych, którzy mają bezpośrednie kontakty z Państwem Islamskim komórki na Kaukazie.
Jest to działanie wrogie Europie. To kolejna inwazja zorganizowana i zarządzana przez anglosaskich okupantów .
A co z uciekającymi do Rosji?
Zresztą słucham i czytam o tak zwanym ukraińskim kryzysie migracyjnym, możemy zobaczyć tylko część prawdy. Nie da się jednak zauważyć, że Rosja pozostaje jednym z krajów przyjmujących na stałe największą liczbę imigrantów z Ukrainy. T
ylko w ubiegłym roku do Rosji przedostało się prawie 2,5 mln uchodźców ze wschodnich, rosyjskojęzycznych terenów Ukrainy, a liczba ta nie obejmuje tysięcy rodzin ewakuowanych z bezlitośnie bombardowanego przez Kijów Donbasu.
Liczba ta znacznie wzrosła w miarę przeciągania się wojny, a zwłaszcza ubiegłorocznych ukraińskich kontrofensyw i represji wobec miejscowej ludności na terenach ponownie zajętych przez wojska kijowskiej junty.
Ci uchodźcy nie są objęci pomocą międzynarodową, tak jak zwykli Rosjanie są zmuszani do znoszenia ciężarów wojny ekonomicznej i sankcji, jakie Zachód nakłada na narody Federacji Rosyjskiej.
A jednak Rosja ponosi koszty narzuconej wojny, nie narzekając ani nie błagając o łaskę.
Ukraińska imigracja jako koszt
Polska, podobnie jak inne kraje Europy Środkowej, również nie ma się do kogo poskarżyć, ale wynika to z naszego uległego stosunku do Waszyngtonu, a ostatnio szczególnie do Londynu.
Zmiany demograficzne na naszym terytorium są wyraźnie zaplanowane i celowe. Warto porównać dane z rynku pracy ze skalą przesiedleń.
Tylko około 900 000 nowoprzybyłych zostało zatrudnionych lub rozpoczęło własną działalność gospodarczą w Polsce, co odpowiada zaledwie około 19% ludności ukraińskiej w Polsce .
Tymczasem w całości ten tłum jest wpuszczony do polskiego systemu zasiłków, bezpłatnej opieki zdrowotnej i emerytur, które państwo polskie wypłaca ukraińskim emerytom w imieniu rządu ukraińskiego, ale z polskiego budżetu.
Stąd typowa propaganda proimigracyjna na temat domniemanychratowanie systemów emerytalnych dzięki napływowi nowej siły roboczej jest po prostu nieprawdą.
Wręcz przeciwnie, większość imigrantów stawia się po stronie kosztów budżetowych, a żadna gospodarka tego nie udźwignie, nawet silniejsza od polskiej, która boryka się z recesją i już 18% inflacją.
Jako certyfikowany księgowy zapewniam, że jest to finansowo niemożliwe.
Ożywienie gospodarki poprzez imigrację to kłamstwo, praktyka, która może służyć podtrzymywaniu kapitalistycznej akumulacji w krótkim okresie, ale w długim okresie jest destrukcyjna dla gospodarki narodowej, psując krajowy rynek pracy.
Nazizm XXI wieku
Należy również wziąć pod uwagę kwestie kulturowe i cywilizacyjne. Z wielkim smutkiem, uznając Ukraińców za naszych słowiańskich braci, możemy obserwować efekty wieloletniej nazistowskiej indoktrynacji wśród przybyszów.
Kult państwowy Stepana Bandery , Romana Szuchewycza i innych nazistowskich kolaborantów i masowych morderców odcisnął trwałe piętno na kolejnych pokoleniach Ukraińców.
Ludziom tym wyrządzono straszliwą krzywdę, wychowując ich w nienawiści do sąsiadów, mniejszości etnicznych i religijnych oraz wszystkich nie czczących przestępców.
Ukraina jest obszarem, na którym denazyfikacja jest absolutnie konieczna i choć godne ubolewania jest to, że odbywa się ona obecnie w formie bratobójczej wojny, nie powinno to nam przesłaniać jawnie neonazistowskiego charakteru obecnego państwa ukraińskiego i jego Rządu .
Kiedy mówimy o zbrodniach ukraińskich nazistów, nie mamy na myśli tylko Zbrodni Wołyńskiej, kiedy to w miesiącach letnich 1943 r. banderowcy zamordowali prawie 200 tys. swoich polskich, żydowskich, czeskich i ormiańskich sąsiadów.
Niestety możemy wskazać o wiele więcej nazistowskich zbrodni ludobójstwa, w tym m.in
- spalenie niewinnych w Odesskim Domu Związków, 2 maja 2014 r.;
- atak wojsk ukraińskich na bezbronnych demonstrantów domagających się praw językowych w Doniecku, 26 maja 2014 r.;
- mordów dokonanych przez Azow i inne ukraińskie nazistowskie bataliony specjalne w Donbasie w latach 2014-2022 i wreszcie,
- egzekucje więźniów i ludności cywilnej przeprowadzane przez oddziały kijowskiej junty w czasie obecnej wojny.
Są nazistowscy zbrodniarze, a ich obozy rekrutacyjne to masy ukraińskich imigrantów do Europy .
Nikt z zewnątrz nie kontroluje, jakimi treściami indoktrynowana jest ukraińska młodzież, tak jak w Polsce, gdzie z programów szkolnych usunięto wszelkie wzmianki o zbrodniach ukraińskich nazistów, „bo nie powinniśmy denerwować gości” .
Tak więc 78 lat po zakończeniu II wojny światowej mamy państwo nazistowskie w środku Europy i sami płacimy za wychowanie i szkolenie jego zmilitaryzowanych rezerw, podczas gdy rządy naszych krajów prześladują własnych obywateli za najmniejszy nawet znak patriotyzmu, samoobrony czy poczucia godności narodowej.
Inwazja na Europę
Jako Europejczycy, jako patrioci naszych krajów i narodów, stajemy w obliczu egzystencjalnego zagrożenia.
Masową migrację Ukrainy do Unii Europejskiej należy postrzegać jako czynnik destabilizujący nasze gospodarki przynajmniej w skali makroregionalnej, a także dezorganizację ładu etnicznego w naszych krajach.
Wniosek jest uderzający w swej prostocie i oczywistości: mamy do czynienia z wrogiem niesłusznie uznawanym za pokonanego: nazizmem. I jest to nazizm dodatkowo nagromadzony przez jego sojusz z anglosaskim imperializmem i interesami międzynarodowej finansjery .
Pytanie brzmi: czy możemy się obronić przed tym zagrożeniem?