Trzeba mieć dobry plan, przemyślany, kreatywny plan. Wspierający działanie, motywację oraz kierunek, w którym pragniemy podążać, a bez tego ciężko z miejsca ruszyć się choć o krok. Plan to jedno, a wolne myśli do realizacji to drugie.
Co rozumiem przez wolne myśli? A no to taki ”byt”, który ciężko wyhodować. Szczególnie że mamy w głowach nawalone wiele innych bzdur, przyzwyczajeń czy lęków. Nie mogę propagować osobistego planu na przyszłość, gdy w moim umyśle działa inny schemat czy inne “must”.
Chciałbym rano biegać, ale najpierw sprawdzę maile.
Chciałbym zjeść śniadanie, ale może wbiję levelek szybciutko w mojej fierce.
A może wyjdę z psem na spacer, czy może jednak zobaczę czy czegoś nowego na fejsiku nie piszą.
Tak to się coraz częściej odbywa w dobie cyfryzacji. I jeśli myślisz, że to nie ma znaczenia czy zagrożenia, to pomyśl jeszcze raz.
Coraz częściej i coraz mocniej mogę zaobserwować zmiany w ludziach i ich nadzieje, dążenia czy nawyki. Człowiek chciałby to i tamto, zmieniać świat, być szczęśliwy. Natomiast czegoś w tym wszystkim brakuje i na przestrzeni życia dowiaduje się, że brakuje wielu rzeczy mniejszych czy większych.
Dorastamy w epoce Facebooka, Instagrama. Jesteśmy przyzwyczajani i jesteśmy dobrzy w chowaniu się za ekranem monitora, zakładaniem filtrów na życie, czy masek na twarz. Przekonując siebie i innych, że życie jest zajebiste, pomimo tego w jakiej depresji ugrzązłem. Pokazując tym samym jacy jesteśmy silni i twardzi, jak wszystko w życiu rozgryźliśmy. W rzeczywistości natomiast nic nie rozgryźliśmy i nie jesteśmy tak twardzi.
Połączenie internetu, telefonu i social media tworzą nową zależność między technologią, a naszym doświadczaniem. Przy częstym i długim obcowaniem z SM umysł zaczyna wytwarzać środek chemiczny zwany dopaminą. Dlatego jeśli dostajesz wiadomość – czujesz się świetnie. Prawda? Czujesz się źle, jesteś samotny i jeśli wyślesz wiadomość do dziesięciu osób i dziesięć osób ci odpiszę to jakbyś był na natychmiastowym haju, bo dobrze jest otrzymać odpowiedź. Dlatego liczymy swoje lajki czy łapki w górę, modląc się przy tym, aby nikt cię nie wyrzucił ze znajomych. Ponieważ wiemy, że jeśli otrzymamy nowy zastrzyk dopaminy to czujemy się dobrze. Dlatego lajkujemy, przeglądamy i tkwimy przed komputerem czy telefonem. Dopamina to ten sam środek, który produkowany jest kiedy palimy papierosy, pijemy alkohol czy oddajemy się hazardowi. Czyli mówiąc w skrócie środek chemiczny bardzo uzależniający. W Państwie naszym posiadamy prawne restrykcję wiekowe do palenia, picia i hazardu, ale nie mamy żadnych restrykcji na wiek jeśli chodzi o social media czy smartfony. Co jest jakby powiedzeniem naszym młodym ludziom idź i otwórz sobie barek i napij się winka. I to się właśnie dzieje z social mediami i ogólnie pojętym dostępem do niewłaściwego użycia internetu. Ludzie nie potrafią nawiązywać głębszych relacji z drugim człowiekiem, nie potrafią rozmawiać i co najważniejsze wychodzą ze skrzywionym obrazem świata i jego praw. Nie mają przyjaciół i nie mogą polegać na ludziach bo jak możesz zrobić komuś LIKE to możesz również zrobić UNLIKE. Brak umiejętności z radzeniem sobie w głębszych emocjach jak stres czy miłość powoduje, że zwracamy się do social media o wyjaśnienie, poradę czy opcję search w Google. Jest udowodnione, że osoby spędzające dużo czasu na Facebooku częściej cierpią na depresję niż osoby, które tego nie robią.
Wszystko sprowadza się do równowagi w życiu. Alkohol nie jest zły, zbyt dużo alkoholu jest złe. Hazard to zabawa, zbyt dużo hazardu jest niebezpieczne. Nie ma nic złego w social media i smartfonach tylko brak równowagi ma znaczenie. I jeśli siedzisz przy obiedzie ze znajomymi i piszesz sms-y z osobami, których tam nie ma, to myślę, że jest to problem. I mogę nazwać to uzależnieniem. Jeśli budzisz się rano i pierwszą rzeczą przed powiedzeniem dzień dobry domownikom jest sprawdzenie wiadomości to masz uzależnienie. I jak każde uzależnienie zniszczy twoje relację z ludźmi, będzie cię kosztować dużo pieniędzy i pewnie zamieni twoje życie w gorsze piekło.